Jak zostałam fizjoterapeutą uroginekologicznym – Jak rozpocząć pracę jako fizjoterapeuta uroginekologiczny? Jakie szkolenia skończyć? Od czego zacząć? To kolejne pytania, które bardzo często od Was dostaję w wiadomościach prywatnych.
Myślę, że dopóki na studiach fizjoterapeutycznych nie ma konkretnych specjalizacji, nie istnieje jedna właściwa ścieżka. Żeby ułatwić Wam początki, pomyślałam, że napiszę jak zaczynałam ja. Nie była to najkrótsza droga – właściwie mogę powiedzieć, że była to raczej okrężna droga. Po pierwsze dlatego, że pojęcie fizjoterapia uroginekologiczna, kiedy kończyłam licencjat praktycznie nie istniało w Polsce, a po drugie – interesował mnie wtedy zupełnie inny rodzaj fizjoterapii 🙂
Jeśli nie macie ochoty na całą opowieść – zjedźcie sobie na dół do podpunktu szkolenia 🙂
Studia
Kiedy zaczynałam studia, nie wiedziałam, że istnieje kierunek Fizjoterapia. Całe moje życie było wypełnione sportem, dlatego jedyna uczelnia jaką brałam pod uwagę to był AWF w Gdańsku. Po liceum ruszyłam więc na tę uczelnię i wybrałam kierunek Turystyka i Rekreacja. Nie wiem co mną kierowało, nie wiem jak wtedy wyobrażałam sobie siebie po ich skończeniu. Na szczęście w połowie licencjatu doszłam do wniosku, że oprócz tego że jest miło i przyjemnie – nie mam zielonego pojęcia co będę po nich robić.
Wtedy odkryłam Fizjoterapię!
Odkryłam też, że nie zdawałam ani chemii ani biologii na maturze ( 🙂 ), a bez tego nie mam szans, żeby się dostać 😀
Podjęłam więc decyzję, że kończąc licencjat, podejdę do matury jeszcze raz, zdam biologię i będę próbowała dostać się na licencjat z Fizjoterapii. Do matury przygotowywałam się sama w domu i udało się. Chociaż powiem Wam szczerze – to nie było proste kiedy znajomi dawno zapomnieli czym jest matura a ja na własną rękę miałam plan przerobić 3 letni materiał z liceum w pół roku 🙂
Rozpoczynając licencjat z Fizjoterapii na AWFiS w Gdańsku, jednocześnie robiłam magisterkę na Turystyce i Rekeracji (uznałam, że nigdy nie wiadomo co mi się w życiu przyda). I powiem szczerze, że umiejętności zdobyte na Turystyce często przydają mi się w pracy. Jakie? Uprawnienia instruktorskie, umiejętność prowadzenia zajęć grupowych – w tym fajnych form prozdrowotnych, dokładna metodyka prowadzenia zajęć z różnymi grupami docelowymi – na te rzeczy było mało czasu na fizjoterapii (przynajmniej u mnie), a w pracy bardzo się przydaje.
W tym czasie rozpoczęłam też kształcić się jako masażystka (3 kierunki w jednym czasie – czemu nie 🙂 ). Po ukończeniu takiego prawie rocznego szkolenia zatrudniłam się w jako masażystka. To był fajny sposób na oswojenie się z pacjentem i naukę czucia tkanek pod dłonią. Starałam się u każdego mojego pacjenta znaleźć miejsca wzmożonego napięcia w ciele, nie pracować według schematów (a niestety schematy postępowania były właśnie na studiach), a wyczuwać, co mam pod dłonią i pracować według tego.
Po licencjacie na AWFie stwierdzałam, że chcę pracować na pełen etat a magisterkę robić zaocznie. Często mówicie, że po studiach macie wrażenie, że nie bardzo wiecie co z tym pacjentem robić. Szczerze? Ja też nie wiedziałam i byłam przerażona, że mam iść do pracy w tym zawodzie. Jednak wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię, przez 2 lata magisterki nic się nie zmieni i dalej będę się bać.
Dlatego zaczęłam rozsyłać swoje CV, a jako że chciałam poznać inną uczelnię – magisterkę zaocznie rozpoczęłam na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym.
Wolontariaty, praktyki i praca
Jeśli chodzi o wolontariaty i praktyki – sami wiecie jak jest. Na początku bierze się wszystko, gdzie tylko chcą nas przyjąć. Chociaż praktyki warto zrobić w różnych miejscach żeby sprawdzić, co rzeczywiście nam pasuje i w jakiej pracy czujemy się dobrze.
Ja praktyki robiłam właśnie w wielu miejscach i tak dostałam moją pierwszą pracę na tak zwane 'godziny’, za marną kasę w typowej przychodni fzjoterapii na NFZ. Szczerze? Miałam ochotę uciec po pierwszym dniu! Zupełnie mi się tam nie podobało. Pacjentów było mnóstwo, nie było czasu na zastanowienie się nad czymkolwiek – biegałam tam i z powrotem : fizyko – kineza. Po chyba miesiącu stwierdziłam, że zupełnie mi się to nie podoba i albo zmienię miejsce pracy albo zawód.
Wtedy dostałam pracę w szpitalu. Pierwszą na pełen etat i umowę o pracę. Wtedy też bardzo zainteresowała mnie praca z pacjentami neurologicznymi (taki też był profil szpitala w którym pracowałam). Będąc już na oddziale zaczęłam jeździć na szkolenia związane z pacjentami neurologicznymi. Wtedy też zrobiłam mój pierwszy poważny kurs w tym temacie czyli PNF.
Jednocześnie zaczęła mi się marzyć praca w pacjentami ortopedycznymi i stricte w sporcie. Dlatego zaczęłam czytać również na ten temat i jeździć na szkolenia w tej tematyce.
W pewnym momencie stwierdzałam, że praca w neurologii to jednak nie jest to, co chciałabym robić do końca życia i znów zaczęłam rozsyłać swoje CV. Teraz już bogatsze w jakieś tam doświadczenie, uzupełnione o coraz fajniejsze szkolenia i już prawie jako magister fizjoterapii.
Kolejny etap to moment kiedy dostałam pracę w prywatnym gabinecie. To było coś! Możliwość prowadzenia samodzielnej terapii i diagnostyki! Godzina na pacjenta i zdecydowanie więcej pacjentów ortopedycznych. Tutaj w końcu zaczęło mi się podobać i poczułam, że to zupełnie inny wymiar fizjoterapii, inne możliwości i realna pomoc pacjentowi.
Co z tą uroginekologią?
Wiecie kiedy zetknęłam się z fizjoterapią kobiet? Kiedy jedna z moich pacjentek, biegająca maratony, zaszła w ciążę! Jej ciało widocznie potrzebowało przygotowania do porodu, pojawiło się zdecydowanie zbyt szybko rozejście mięśnia prostego brzucha, a jak chcąc jak najbardziej jej pomóc, specjalnie dla niej pojechałam na szkolenie o rozejściu mięśnia prostego brzucha i… przepadłam!
Odkryłam dotąd nieznaną mi (i w Polsce też jeszcze wtedy mało znaną) gałąź fizjoterapii jaką jest uroginekolgia. Byłam zafascynowana wszelkimi połączeniami w ciele, koniecznością pracy z całym ciałem by zająć się na przykład rozejściem mięśnia prostego brzucha. Mogłam wykorzystać w terapii dosłownie wszystkie umiejętności jakie zdobyłam na innych szkoleniach. Zakochałam się totalnie i tak mam do dziś! Jeżdżę po całej Polsce i się szkolę, z wypiekami na twarzy przeglądam najnowsze artykuły, zamawiam książki i opowiadam o tym wszystkim, którzy chcą mnie słuchać 🙂
Tak też, po wielu szkoleniach, kiedy zauważyłam, że zapotrzebowanie na taki rodzaj fizjoterapii jest ogromny, postanowiłam otworzyć własny gabinet – Kobiecą Fizjoterapię.
Studia na Osteopatii.
Śledząc niesamowite połączenia w ciele, wszystkie zależności i odkrywając ogromne możliwości jakie daje praca z ciałem poszłam o krok dalej i rozpoczęłam 4 letnie studia na Osteopatii.
Obecnie jestem studentką Still Academy od Osteopathy i uważam, że to kolejna trafna decyzja na drodze do rozwoju i idealna scieżka by jeszcze lepiej pomagać moim pacjentkom.
Szkolenia, które skończyłam.
Dla porządku podzieliłam szkolenia na te stricte związane z uroginekologią i inne 🙂 Kolejność wpisywania szkoleń jest zupełnie przypadkowa – tak po prostu wpięłam dyplomy do segregatora 🙂
Uroginekologia
- Rehabilitacja w dysfunkcjach dna miednicy mniejszej – Moduł I – Mirosława Wiechetek,
- Rehabilitacja dysfunkcji dna miednicy mniejszej – Moduł II – Mirosława Wiechetek,
- Funkcje i dysfunkcje defekacji – Moduł III, Mirosława Wiechetek
- Fizjoterapia w Ginekologii i Położnictwie – Fundacja Aenon,
- Rozstęp mięśnia prostego brzucha – Rehakursy (teraz Movuto),
- Rozstęp mięśnia prostego brucha – Samanta Gillard,
- Aktywność fizyczna kobiet w ciąży (Movuto),
- Aktywność fizyczna kobiet po porodzie (Movuto),
- Podejście osteopatyczne w terapii dna miednicy – Muduł I i II z Eweliną Tyszko-Bury (FizjoSystem),
- Trening Mamy – trening medyczny po porodzie – Kasia Witek-Sokołowska,
- Medical Pregnancy Training – Iza Dembińska,
- Funkcjonalna diagnostyka i terapia w dysfunkcjach dna miednicy z elementami telemedycyny – Pelvifly,
- Kinesiology Taping w ciąży (Movuto),
- Poród to ruch – warsztaty dla specjalistów – Iza Dembińska,
- Bebo – modul I, II i III dający mi tytuł Certyfikowanej Terapeutki,
- Fizjoterapia w dysfunkcjach seksualnych – Joanna Głogowska (FizjoFemina),
- Zastosowanie masażu tkanek głębokich w redukowaniu bólu menstruacyjnego – Paweł Szeklicki
- Kilka szkoleń online związanych z dnem miednicy, bolesnym miesiączkowaniem, połogiem – akurat nie mam pod ręką certyfikatów żeby Wam spisać.
Inne
- Fascial Distorsion Model (FDM) – Stefan Anker,
- PNF
- Terapia Manualna UEX – Kaltenborn – Evjenth Concept (przynaję, że zupełnie nie podobało mi się do szkolenie, dlatego nie kontynuowałam go),
- Rehabilitacja stawu kolanowego według nowoczesnych metod fizjoterapeutycznych,
- Techniki energizacji mięśni cz. 1 – J. Ciechomski,
- Techniki energizacji mięśni cz.2 – J, Ciechomski,
- Mięśniowo – powięziowe rozluźnianie – J. Ciechomski,
- Technika aktywnego rozluźniania – J. Ciechomski,
- Dysbalans mięśniowo-powięziowy – J. Ciechomski,
- Manualne techniki leczenia dyskopatii lędźwiowej w fazie ostrej (fizjokursy.pl),
- Kinesiology Taping – K-Active (pamiętam , ze chyba każdy robił ten kurs jeszcze na licencjacie 🙂 ),
- Masaż I i II stopień,
- Zdrowy kręgosłup.
Oprócz tego byłam na wielu konferencjach i jednodniowych warsztatach, które również wniosły nowe, inne spojrzenie na pacjenta.
Które z tych szkoleń warto było zrobić? Ja uważam, że każe dało mi coś, co pomaga mi w pracy z pacjentkami.
Czy dały mi wiedzę, dzięki której czuję się pewnie w pracy z pacjentami? Oczywiście! Jednak pewność przychodzi wraz z praktyką i doświadczeniem. Jeśli nie przerobicie w domu materiału z kursu- niewiele z tego będzie 🙂
A poza tym – mam jeszcze całą listę szkoleń, które uważam że jeszcze mogą wzbogacić moje spojrzenie na pracę z pacjentami. Ogromną zmianę myślenia, dają mi również studia osteopatyczne.
Fizjoterapia to ciągła nauka – i wiecie co? To właśnie jest jedna z rzeczy, za co kocham ten zawód!